niedziela, 5 marca 2017

Życie do góry nogami, czyli bardzo trudne zmiany...
















No i stało się. Wczoraj. Skończyło się to całe zamieszanie, które towarzyszyło nam od kilku miesięcy. Istny sajgon. Życie w biegu. Trudno mi to nazwać inaczej.

Skończyło się.

Skończył się pewien rozdział. I jedno jest pewne. Już nic nie będzie takie, jak wcześniej...

Przeprowadziliśmy się. Przecież tego właśnie chcieliśmy. Radość sprawiała nam każda drobnostka, która przybliżała nas do wyprowadzki. I co?

I nic...

Od wczoraj czuję, jakbym żyła na jakiejś obcej planecie. W nowym otoczeniu, oderwana od tego wszystkiego, co znałam i co było mi tak bliskie. Trudno mi jest się odnaleźć...

Przed oczami mam ciągle moment zamykania za sobą drzwi mojego rodzinnego domu. I pożegnanie. Łzy, morze łez... :(

Wiem, że powinnam się cieszyć. Ale na ten moment nie potrafię. Przyjdzie na to czas. Póki co, przeżywam... I jedyne, co czuję, to smutek :( jest mi przykro... :(

Cholernie przykro...

Czemu mam wrażenie, że coś się skończyło i już nigdy nie wróci? Zupełnie tak, jakby nastąpił jakiś mały koniec świata. Tak, tak. Taka cienka sztuka ze mnie.. Rozkleiłam się... :(

Ogrom przemyśleń, z których najbardziej dominuje jedno, nieustannie od paru miesięcy- jak ja sobie sama poradzę? Ale cóż... Mam, co chciałam. Pozostaje mi jedynie wierzyć, że ogarnę.

Zostałam sama z Małą. Mój M. musiał już pojechać do pracy... A miał jeszcze dziś i jutro być w domu ech... :/ a więc pierwsza noc tylko z Córeczką przede mną.

Mocy przybywaj!


https://www.google.co.in/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fwww.wroclaw.pl%2Ffiles%2Fcmsdocuments%2F5269026%2F630x350%2Fprzeprowadzka.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fwww.wroclaw.pl%2Fo-matko-przeprowadzka&docid=Zu9OXPV1eSal4M&tbnid=yOZjlprmxcv1XM%3A&vet=1&w=630&h=350&bih=638&biw=1366&q=przeprowadzka&ved=0ahUKEwi75oSChMDSAhVBuSwKHfm7BJ8QMwgxKAAwAA&iact=mrc&uact=8#h=350&imgrc=yOZjlprmxcv1XM:&vet=1&w=630



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz