Jak często każda z nas słyszy te słowa? Codziennie, a może nawet kilka lub kilkanaście razy w ciągu godziny? Czy my naprawdę jesteśmy aż tak kiepskie w naszym rodzicielstwie, że trzeba nas nieustannie prowadzić za rękę? Kochamy i szanujemy swoje mamy, mniej lub bardziej lubimy czy tolerujemy nasze teściowe, ale czy to daje im prawo do pouczania nas na każdym kroku? Do kwestionowania naszych metod wychowawczych? Nie sądzę ;)
Ja mam ten komfort i jednocześnie dyskomfort, że mieszkam ze swoimi rodzicami. Jestem im wdzięczna za każdą formę pomocy z ich strony, co przy małym dziecku bardzo się przydaje. Nie jestem niewdzięczną córką, która zawsze znajdzie sobie powód do narzekań. Ale szlag mnie czasami trafia, gdy ciągle słyszę, że coś robię nie tak, jak zrobiłaby to moja mama czy teściowa. Z całym szacunkiem dla nich, ale mam prawo do swojego zdania i chciałabym moje Dziecko wychować po swojemu, nawet jeżeli parę razy się przy tym potknę. Na tym przecież polega macierzyństwo. Nie chcę być idealną mamą. Chcę być mamą, która zapewni swojemu Dziecku szczęśliwe dzieciństwo i da Mu tyle miłości, troski i bezpieczeństwa, że kiedyś moje Maleństwo będzie mogło to przekazać dalej :) cudownie jest mieć dziadków, dlatego wiele uwag od Nich po prostu przyjmuję, wysłuchuję i staram się nie komentować, Przez grzeczność i niechęć do konfliktów, bo szkoda na to życia. Wiem, że moja mama uważa, że skoro wychowała dwójkę dzieci, to ma większe doświadczenie. Wiem i szanuję to. Ale nie może robić wszystkiego za mnie...
Coś, czego na pewno nie zapomnę, to jeden dzień, niedługo przed chrzcinami Córeczki. Chciałam pojechać do fryzjera, bo nie byłam od kilku miesięcy. Potrzebowałam choć chwili dla siebie, pierwszej od porodu. Zostawiłam Malutką z Mężem. Gdy wróciłam, usłyszałam od Niego, że jak tylko pojechałam, to mama przybiegła do Nich na górę i powiedziała półgłosem, niby do Małej, ale Mąż też to słyszał, że taka ze mnie matka, że zamiast siedzieć z Niunią w domu, to ja wolałam pojechać sobie do fryzjera. Tego, co wtedy poczułam, nie zapomnę nigdy. Zabolało, bardzo... Że niby fryzjer był ważniejszy od mojego Dzieciątka... Jak Ona, dorosły człowiek i doświadczona matka, mogła pomyśleć i powiedzieć coś takiego? Dawno nikt słowami tak bardzo mnie nie zranił... To jakby wbić nóż w serce i przekręcić. Na wstępie macierzyństwa usłyszeć coś takiego... Kocham moją mamę bardzo, ale to trudno mi Jej wybaczyć. Nigdy Jej nie powiedziałam, że o tym wiem. I pewnie nigdy nie powiem, nic by to nie zmieniło. Ale bardzo często komentowała na boku, że wolę jechać na zakupy czy gdzieś, zamiast siedzieć w domu. A ja już niekiedy nie mogłam wytrzymać od siedzenia w domu, czułam się jak w klatce, zwariować można...
Musimy być silne i stanowcze, warto słuchać mądrych rad, ale nie można dać sobie wejść na głowę. Nie możemy pozwolić na to, by ktoś nam wmówił, że złe z nas matki tylko dlatego, że chcemy nasze Dzieci wychować po swojemu, inaczej niż chcieliby nasi rodzice czy teściowie. Bo kochamy swoje Dzieciątka nad życie i chcemy dla nich jak najlepiej :) i na pewno zrobimy to dobrze, docenimy każdą dobrą radę i będziemy za nią wdzięczne :)
Niech moc będzie z nami ;)
Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/search?q=gdy+dziadkowie+sie+wtracaja&biw=1366&bih=638&source=lnms&tbm=isch&sa=X&sqi=2&ved=0ahUKEwjc28OZoqHPAhUhDJoKHc_2BeYQ_AUIBigB&dpr=1#imgrc=MQpUoO1J_192vM%3A
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz