poniedziałek, 27 marca 2017

Wiosenne ładowanie akumulatorów


























Tego własnie było mi trzeba. Słonecznego, względnie ciepłego dnia, spędzenia kilku godzin na świeżym powietrzu w towarzystwie mojego Ukochanego Malutkiego Serduszka. Małej chyba też tego trzeba było, bo dziś rozpieszczała mnie swoim dobrym humorem i nieschodzącym z buziaka uśmiechem od ucha do ucha :) dla odmiany od marudzenia, które słyszę od jakiegoś czasu dzień w dzień, od rana do samej nocy...

I co, że od zrobienia kilku kilometrów ból zastanych nóg daje mi się we znaki. I co z tego, że Córce tak się spodobała gonitwa za gołębiami, że ani myślała wracać do domu. Przymknęłam oko nawet na napad histerii przed wejściem do mieszkania, bo mój Mały Buntownik najchętniej chyba by nocował na zewnątrz..

Jak sprawdziłam prognozę pogody to nawet myśleć nie chcę, że miałaby ulec pogorszeniu, bo scenariusz jest bardzo optymistyczny :) około 18 stopni co najmniej do końca tygodnia! :) takie coś to ja poproszę! :) może w końcu trochę kondycję poprawię, już moja Wiercipięta o to zadba, z pewnością ;)

Pociecha się wybiegała, dotleniła, a Mama przede wszystkim naładowała akumulatory. Same korzyści :) 

PS. Córka nie złapała ani jednego gołąbka, mimo, że bardzo się starała, co wywołało Jej niezadowolenie ;) starałam się Ją przekonać, że następnym razem pójdzie Jej lepiej :)

A teraz książka w dłoń, jako kontynuacja miłego popołudnia. Dobranoc :)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz