Uwielbiam czytać, ale odkąd na świecie pojawiła się nasza Pociecha, stanowczo zbyt rzadko mam na to czas. I siłę. A szkoda, bo bardzo mi tego brakuje...
Uśmiecham się właśnie na wspomnienie tych chwil, kiedy M. przy różnych okazjach pytał mnie, co chciałabym dostać, np. na urodziny czy imieniny :) notorycznie odpowiadam, że największą przyjemność sprawiłby mi kwiatek albo książka. Mam ogromną satysfakcję patrząc, jak przybywa ich na półce w naszym salonie. A jeszcze większą, gdy mam możliwość je czytać. Ot taki malutki mól książkowy ze mnie chyba :D
Grey już był, a jakżeby inaczej. I zanim rozlegnie się fala wszechogarniającego hejtu, przyznam, że mi ta seria się podobała. Właśnie dlatego sięgnęłam po serię o Crossie :) z czystej ciekawości. A może dlatego, że gdzieś tam w głębi jestem romantyczką i lubię czytać o bezwarunkowej miłości, która jest w stanie pokonać wszelkie przeciwności. Całkiem możliwe :)
No więc sięgnęłam. Pomijając te wszystkie sceny seksu, z których tak wiele osób sobie żartuje, książka wydaje mi się bardzo fajna i czytałam ją jednym tchem, zarywając noce. O czytaniu w dzień mogę zasadniczo tylko pomarzyć. Mój mały Prezes nie daje mi zbyt wiele wolnego ;)
Skupiałam się przede wszystkim na relacjach pomiędzy głównymi bohaterami, bo na to w każdej książce zwracam baczną uwagę. Właśnie to wydaje mi się najciekawsze i najbardziej godne uwagi.
Tak czy siak. Gusta są różne, więc nie będę nikogo przekonywać, żeby sięgnął po tą serię. Ale może kogoś zaciekawiłam. Ja przeczytałam i nie żałuję :)
A teraz gorąca herbata w dłoń, milutka poduszka, ciepły koc i błogie lenistwo! :)
Przyjemnego wieczoru, Idealnie Niedoskonałe! ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz