Doczekaliśmy się! :)
Córeczka ma już co prawda skończone 14 miesięcy, ale dopiero teraz możemy się cieszyć Jej samodzielnymi krokami. Zaczęła chodzić, gdy miała 11 miesięcy, ale wystarczyło kilka niewinnych zachwiań i delikatnych upadków na pupkę, żeby zniechęcić się do chodzenia na długie 3 miesiące. I na nic zdawały się wszelkie nasze próby zachęcenia Jej do samodzielnego chodzenia. Szybko zrozumieliśmy, że nie warto Jej na to "namawiać", zamiast tego trzeba Jej dać czas i cierpliwie czekać na moment, aż będzie gotowa :)
Dzieciątka zaczynają chodzić w różnym wieku i nie należy wpadać w panikę słysząc, że Dziecko znajomej chodziło mając 10 miesięcy, a nasza Pociecha ma kilka miesięcy więcej i nadal nie chodzi samodzielnie. Na wszystko przyjdzie czas, każde Maleństwo rozwija się po swojemu i do każdego z Nich trzeba mieć indywidualne podejście. Jedno jest pewne- zacznie chodzić, gdy będzie na to gotowe :) moja Mała nie umiała raczkować, tylko od razu zaczynała chodzić. I później, gdy przestała, nauczyła się raczkować i idąc za rączkę- siadać. Bo wcześniej tego nie umiała, a jest to bardzo potrzebne, gdy Dziecko zaczyna samodzielnie chodzić, bo wie, że upadając, upada na pupkę i to amortyzuje upadek :)
Spotkałam się też z opiniami, że Dzieci później zaczynają chodzić samodzielnie, gdy wcześniej chodzą w chodziku. Moja Malutka chodziła w chodziku, bo dostała Go od Dziadków. Ja sama raczej bym go Jej nie kupiła, bo chciałam się przekonać, czy ta teoria jest prawdziwa. Tak więc nie wiem, czy chodzenie w chodziku odwlekło w czasie Jej samodzielne chodzenie, czy też nie :) zdania są co do tego podzielone ;)
Długo czekaliśmy, ale za to jaka teraz jest radość dla obu stron! ;) dla nas, bo obserwujemy każdy Jej krok jak urzeczeni i dla Małej, bo jest bardziej samodzielna i niezależna :) może wędrować po domu wszędzie, pomimo niektórych naszych sprzeciwów :) co oczywiście powoduje, że trzeba za Nią biegać i mieć oczy dosłownie dookoła głowy przez cały czas, gdy tylko nie śpi ;) i barierkę na schody trzeba było zamontować.
Może w końcu matczyne ręce trochę odpoczną od dźwigania tego "słodkiego ciężaru" ;) a i mój kręgosłup będzie Małej wdzięczny za tą nową umiejętność, tak czuję ;) póki co poszła sama do fotela, na którym leżało kilka zabawek i z nieskrywaną radością rzuca każdą z nich po kolei na podłogę, ciesząc się przy tym ogromnie! :) no cóż, mama będzie miała co sprzątać trzydziesty któryś raz tego dnia... Ale wtedy przypomnę sobie, jaką frajdę Jej to sprawiało i na pewno pójdzie mi to szybciej i sprzątnę z uśmiechem malującym się na zmęczonej nieco twarzy ;)
Tak. Właśnie takie codzienne drobnostki powinny sprawiać radość i dodawać kolorów wszelkim szarościom :) także tym, które rysują się za oknem.
Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fwww.kobiecybialystok.pl%2Fwp-content%2Fuploads%2F2014%2F10%2Fpierwsze-kroki.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fwww.kobiecybialystok.pl%2Fpierwsze-kroki-warsztaty-dla-rodzicow-dzieci-do-3-lat%2F&docid=Hy6edivc5XlO_M&tbnid=5IYIFdlQTJN4UM%3A&w=3456&h=2304&bih=638&biw=1366&ved=0ahUKEwjM95amwNXPAhUFVywKHdXmAGcQMwgqKAwwDA&iact=mrc&uact=8
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz