Poranek dopiero się zaczął, a Ciebie aż wewnętrznie roznosi, gdy
kolejny dzień zaczyna się od marudzenia, choć Ty jeszcze nawet nie zdążyłaś na
dobre otworzyć oczu. Mnie budzi ciągnięcie za włosy i choć nie zdążyłam jeszcze "zapałać", jaki dziś dzień tygodnia, to wiem już, co jest grane... Maluszek wstał, a więc zaczynamy.
Przy śniadaniu też nie jest łatwo.
"No zjedz troszkę, no jeszcze łyżeczkę. Za mamusię, za tatusia, za babcię,
dziadka, wujka, ciocię, sąsiadkę..." Lista znajomych nie ma wtedy końca, zupełnie jak ta na facebooku, a
Maluch i tak nie chce współpracować. A przecież to miało być takie proste.. W końcu dochodzę do wniosku, że na siłę nic nie wskóram i cieszę się z każdej odrobiny jedzenia, która trafiła do buzi Córeczki i z niej nie wypadła (sama lub z pomocą)... :)
Z moim śniadaniem jest nieco lepiej, bo Córka na chwilę przykleja się do babci, więc mogę zjeść w spokoju :)
Potem sprzątanie, pranie, gotowanie. Ambitnie!
Ale Twoja Pociecha ma trochę inne plany. Chce się bawić, a od Ciebie wymaga stu
procent uwagi. Na dodatek ta zabawka nie będzie, tamta też już się znudziła, a kolejna właśnie zaliczyła upadek na podłogę i wszystko wskazuje na to, że nawet szybka akcja ratunkowa nic tutaj nie pomoże. No trudno, trzeba będzie wymyślić jakąś zabawę, podczas gdy z listy obowiązków nie ubywa ani jedna pozycja. Padłam na kolana, udaję pieska. Jest radość przeogromna, piskom i śmiechom wydaje się nie być końca, ale i to w końcu staje się mało interesujące. Przy okazji Córeczka właśnie wprasowała w podłogę banana.. Dobrze, że oszczędziła dywan :) A Ty przecież musisz ugotować ten obiad, nie ma zmiłuj. No nic, bierzesz Malucha na jedną rękę, a drugą mieszasz w garnkach. W międzyczasie Bobas stwierdził, że czas zrobić mamie porządek w szafkach i ochoczo się za niego zabiera :) Twoje dwie ręce to stanowczo za mało, co najmniej o jakieś 10, żeby wszystko ogarnąć. Mission impossible!
Kiedy obiad w końcu gotowy, zjedzony (co znowu może być niemałym wyzwaniem), a Maleństwo słodko śpi, po godzinie intensywnego bujania, mama ma czas dla siebie :) czyli na zrobienie wszystkiego tego, czego nie da się zrobić, gdy Maluszek nie śpi... Brzmi świetnie, yhym.. Włączasz turbo napęd, wsiadasz na miotłę i jazda. Walka z czasem trwa. Zdążysz się uwinąć, zanim Dzieciątko wstanie, czy nie? Przy odrobinie szczęścia okazuje się, że zdążyłaś co nieco posprzątać, a Pociecha nadal śpi. Pełen sukces. Teraz kawa, koniecznie! Stawiasz ją przed sobą, szukasz czegoś słodkiego do kompletu i... Słyszysz swojego Skarba :) ciepła kawo- żegnaj!
Zabawki znowu rozrzucone po całym pokoju. Który to już raz dzisiaj je zbieram? Milionowy może? W końcu rezygnuję, zmiatam tylko z drogi, żebyśmy sobie obie na nich zębów nie wybiły. Ze spaceru trzeba było dziś zrezygnować, bo zimno jak diabli, i na dodatek pada... Córeczka niepocieszona, stoi przed oknem z noskiem przyklejonym do szyby i obserwuje świat. Nudzi Jej się, a mamie zaczyna brakować pomysłów na kolejną zabawę... :)
Kąpanie to jest coś, coś moja Pociecha uwielbia! :) obowiązkowo z dużą ilością piany :) najchętniej siedziałaby w tej wannie cały czas, gdyby się dało.
I tak dobrnęłyśmy do wieczora. Nareszcie! Mama zaczyna czuć, że baterie Jej się rozładowują i tylko marzy o tym, żeby jej Maleństwo w końcu słodko zasnęło. A później sama padnie na łóżko, zaśnie w tempie błyskawicy, i...
I obudzi ją pieszczotliwe tarmoszenie za włosy :)
Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/search?q=obowi%C4%85zki+mamy&biw=1366&bih=638&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwj5v_q3rIzQAhXLKiwKHZipDwsQ_AUIBigB#imgrc=0hqOxyyq4jGTRM%3A
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz