piątek, 18 listopada 2016

Szczęśliwa



























Tak. Tak po prostu. Bezwarunkowo szczęśliwa, mimo wszystko! :)

Mam za sobą trudne dwa tygodnie, trudne pod wieloma względami. Wyczerpały mnie, w każdym możliwym sensie. Może to jest właśnie cena, jaką trzeba zapłacić, walcząc o własne marzenia? Przecież nikt nie mówił, że będzie lekko.. Oby tylko było warto.

Co do zdjęcia... :) Dzieci potrafią się cieszyć z byle czego, moja Mała pokazuje mi to każdego dnia :) najlepszą zabawą dnia wczorajszego było siedzenie w kartonowym pudełku i wykorzystanie długo niewidzianego Tatusia do tego, żeby karton miał moc przemieszczania się po domu z małym Pasażerem wewnątrz :D mówię Wam- na widok uśmiechu na twarzy Córeczki, wszystkie dotychczasowe troski zeszły na dalszy plan :) i nawet Mąż nie narzekał, że od schylania plecy Go bolą :D

Taka kochana Pociecha nasza! :) wystarczy, że przyjdzie, zademonstruje jedyny w swoim rodzaju uśmiech, zrobi oczka, jak kot ze Shreka, pogłaszcze po głowie, da buziaka albo się przytuli. I nie ma siły, żeby świat od razu nie wydał się lepszy! :)

Szczęśliwa mama to ja! :D :)



piątek, 4 listopada 2016

Warto walczyć o swoje marzenia















Ponieważ nikt za Ciebie tego nie zrobi! :)

A przecież właśnie po to mamy marzenia, żeby dążyć do ich spełnienia. Jeżeli ktoś z Was choć raz w życiu o czymś marzył, ten wie, jak bardzo potrafi to napędzać człowieka do działania ;) za marzenia się nie płaci, więc do dzieła! :)

Niestety, życie to nie bajka- ale to już zapewne wiecie ;) właśnie dlatego nie ma co liczyć na to, że zapuka do Twoich drzwi dobra wróżka, która powie, że spełni Twoje marzenia :) na złowienie złotej rybki, znalezienie czarodziejskiej lampy Alladyna (No co?! Jestem mamą, muszę znać bajki!) albo inne tego typu bym nie liczyła, bo jak już zdążyłam wspomnieć- życie to nie bajka ;) sorki, taki mamy klimat ;)

Może się więc okazać, że łatwo nie będzie, ale czy tym powinniśmy się zniechęcać? Na pewno nie! :) im większy trud, tym większa nagroda! A życie bez marzeń byłoby szare i monotonne, potrzeba w nim czegoś, do czego będziemy dążyć. Czegoś w rodzaju nagrody, długo wyczekiwanej :) takiej małej rekompensaty za trudy codzienności ;)

Nie muszą to być od razu wczasy na Wyspach Kanaryjskich, skok ze spadochronem czy zdobycie Mount Everest, żebyśmy czuli satysfakcję, gdy marzenie się spełni :) te małe marzenia też są ważne! I też ma się radochę, gdy uda się je zrealizować :)

Warto marzyć, bo tego nikt nie może nam zabronić i nikt nam nigdy tego nie odbierze...
















Otóż to!! :)


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fpolski.fm%2Fwp-content%2Fuploads%2F2015%2F01%2Fmarzenia_1.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fpolski.fm%2Fsonda-wierzysz-w-to-ze-marzenia-sie-spelniaja%2F&docid=uvm-5K17SjLiVM&tbnid=w-b0Nc1HEhfpgM%3A&vet=1&w=1024&h=525&bih=638&biw=1366&ved=0ahUKEwjf0tyIrI_QAhVCjSwKHUsUCCc4ZBAzCFooWDBY&iact=mrc&uact=8

https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fbeautyicon.pl%2Fwp-content%2Fgallery%2Flifestyle-i-zmiany-na-bi%2Fdream-it.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fbeautyicon.pl%2Fjak-odkryc-swoj-potencjal-sile-spelniania-marzen%2F&docid=zVdVXhwwVfTQzM&tbnid=WE0ul3RRKb4qNM%3A&vet=1&w=960&h=578&bih=638&biw=1366&ved=0ahUKEwjf0tyIrI_QAhVCjSwKHUsUCCc4ZBAzCDYoNDA0&iact=mrc&uact=8



czwartek, 3 listopada 2016

Dzień z życia Matki Polki
















Poranek dopiero się zaczął, a Ciebie aż wewnętrznie roznosi, gdy kolejny dzień zaczyna się od marudzenia, choć Ty jeszcze nawet nie zdążyłaś na dobre otworzyć oczu. Mnie budzi ciągnięcie za włosy i choć nie zdążyłam jeszcze "zapałać", jaki dziś dzień tygodnia, to wiem już, co jest grane... Maluszek wstał, a więc zaczynamy.

Przy śniadaniu też nie jest łatwo. "No zjedz troszkę, no jeszcze łyżeczkę. Za mamusię, za tatusia, za babcię, dziadka, wujka, ciocię, sąsiadkę..." Lista znajomych nie ma wtedy końca, zupełnie jak ta na facebooku, a Maluch i tak nie chce współpracować. A przecież to miało być takie proste.. W końcu dochodzę do wniosku, że na siłę nic nie wskóram i cieszę się z każdej odrobiny jedzenia, która trafiła do buzi Córeczki i z niej nie wypadła (sama lub z pomocą)... :)
Z moim śniadaniem jest nieco lepiej, bo Córka na chwilę przykleja się do babci, więc mogę zjeść w spokoju :)

Potem sprzątanie, pranie, gotowanie. Ambitnie! Ale Twoja Pociecha ma trochę inne plany. Chce się bawić, a od Ciebie wymaga stu procent uwagi. Na dodatek ta zabawka nie będzie, tamta też już się znudziła, a kolejna właśnie zaliczyła upadek na podłogę i wszystko wskazuje na to, że nawet szybka akcja ratunkowa nic tutaj nie pomoże. No trudno, trzeba będzie wymyślić jakąś zabawę, podczas gdy z listy obowiązków nie ubywa ani jedna pozycja. Padłam na kolana, udaję pieska. Jest radość przeogromna, piskom i śmiechom wydaje się nie być końca, ale i to w końcu staje się mało interesujące. Przy okazji Córeczka właśnie wprasowała w podłogę banana.. Dobrze, że oszczędziła dywan :) A Ty przecież musisz ugotować ten obiad, nie ma zmiłuj. No nic, bierzesz Malucha na jedną rękę, a drugą mieszasz w garnkach. W międzyczasie Bobas stwierdził, że czas zrobić mamie porządek w szafkach i ochoczo się za niego zabiera :) Twoje dwie ręce to stanowczo za mało, co najmniej o jakieś 10, żeby wszystko ogarnąć. Mission impossible!

Kiedy obiad w końcu gotowy, zjedzony (co znowu może być niemałym wyzwaniem), a Maleństwo słodko śpi, po godzinie intensywnego bujania, mama ma czas dla siebie :) czyli na zrobienie wszystkiego tego, czego nie da się zrobić, gdy Maluszek nie śpi... Brzmi świetnie, yhym.. Włączasz turbo napęd, wsiadasz na miotłę i jazda. Walka z czasem trwa. Zdążysz się uwinąć, zanim Dzieciątko wstanie, czy nie? Przy odrobinie szczęścia okazuje się, że zdążyłaś co nieco posprzątać, a Pociecha nadal śpi. Pełen sukces. Teraz kawa, koniecznie! Stawiasz ją przed sobą, szukasz czegoś słodkiego do kompletu i... Słyszysz swojego Skarba :) ciepła kawo- żegnaj!

Zabawki znowu rozrzucone po całym pokoju. Który to już raz dzisiaj je zbieram? Milionowy może? W końcu rezygnuję, zmiatam tylko z drogi, żebyśmy sobie obie na nich zębów nie wybiły. Ze spaceru trzeba było dziś zrezygnować, bo zimno jak diabli, i na dodatek pada... Córeczka niepocieszona, stoi przed oknem z noskiem przyklejonym do szyby i obserwuje świat. Nudzi Jej się, a mamie zaczyna brakować pomysłów na kolejną zabawę... :)

Kąpanie to jest coś, coś moja Pociecha uwielbia! :) obowiązkowo z dużą ilością piany :) najchętniej siedziałaby w tej wannie cały czas, gdyby się dało.

I tak dobrnęłyśmy do wieczora. Nareszcie! Mama zaczyna czuć, że baterie Jej się rozładowują i tylko marzy o tym, żeby jej Maleństwo w końcu słodko zasnęło. A później sama padnie na łóżko, zaśnie w tempie błyskawicy, i...

I obudzi ją pieszczotliwe tarmoszenie za włosy :)


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/search?q=obowi%C4%85zki+mamy&biw=1366&bih=638&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwj5v_q3rIzQAhXLKiwKHZipDwsQ_AUIBigB#imgrc=0hqOxyyq4jGTRM%3A



środa, 2 listopada 2016

Czy w macierzyństwie jest miejsce na rozczarowanie?


















I pomimo tego, co widać na powyższym zdjęciu, wcale nie o takie rozczarowanie mi dzisiaj chodzi :) choć musicie przyznać, że obrazek będzie niebawem bardzo na czasie- tylko czekać, kiedy w telewizji zasypią nas bożonarodzeniowymi reklamami ;)

Chcę się skupić na rozczarowaniach, jakich doświadczyła każda z nas, zostając Mamą. Bo macierzyństwo to nie tylko łzy szczęścia, ale także łzy bólu, bezsilności, zmęczenia, troski.. I wiele, wiele innych. Nie ma co się czarować, lekko nie jest :) na matczynym niebie z pewnością nie zawsze gościć będzie słońce, ale warto pamiętać, że po burzy pojawia się piękna tęcza ;)

Zaczyna się już w trakcie ciąży..

Niby mówili, że będą nudności, wymioty. Mówili, że będziemy senne (a wręcz wiecznie niewyspane), że będzie nas bolał kręgosłup, że nogi będą opuchnięte, że do toalety będziemy "biegać" z taką częstotliwością, jak nigdy dotąd. Mówili, że będą humorki, kaprysy, zachcianki. Wspominali o rozstępach, o nieznośnej zgadze, o bolesnych i uciążliwych hemoroidach.. Mówili, że będziemy czasami tak nieznośne, że bez kija nie podchodź ;) na końcu mówili, że będziemy ociężałe, a o znalezieniu ubrania, w którym będziemy "jako-tako" wyglądać, można pomarzyć ;) no mówili. O tysiącu innych rzeczy również napomknęli.. Ale czy na początku ciąży któraś z nas się nad tym zastanawiała? Bo ja nie :) dopiero później zaczynało to wszystko do mnie docierać. To, że oczekiwanie na Maleństwo też potrafi być trudne.

Poród miał być szybki i łatwy, a ból możliwy do zniesienia. Zapomnij. Na taki ból nie jest w stanie kobiety nic przygotować. I wcale szybki nie był, W tej kwestii moje marzenia rozbiły się o drzewo na pierwszym zakręcie. Ale dzięki Bogu, wszystko skończyło się pomyślnie! :)

No i mamy Maluszka :) I zaczynają się schody...

Karmienie piersią miało być cudownym doświadczeniem, a tymczasem okazało się, że jest to mega wyzwanie. Zamiast mleka, płynęły łzy, Bo bolało, i to bardzo.. Bo pokarmu nie było na tyle. Bo chciałabyś jeść, a wszystko, na co masz ochotę, nie mieści się na liście produktów, które wolno jeść kobiecie karmiącej. Bo w szpitalu nikt nie był łaskaw poświęcić Tobie i Dziecku choć chwili, żeby zwyczajnie pokazać, jak to się robi... Bo czujesz na sobie presję, pewnie jedną z największych w życiu... A później z nerwów zaczynasz tracić pokarm, znowu więc płaczesz i tak bez końca. Błędne koło! I jak tu być silną? Jak nie czuć rozczarowania, także w stosunku do siebie? Ja tego nie wiem...

Nieprzespane noce. Też mówili, że takie będą. Ale że aż tak dużo? W to się nie chciało wierzyć.. W końcu chyba każdy lubi się wyspać. Jedną, dwie, dziesięć nocy da się wytrzymać, ale kilka miesięcy takich nocy? No dzięki bardzo.. Wstawanie co godzinę, po pewnym czasie chyba bardziej mechanicznie, odruchowo, niż świadomie i przytomnie. Byle tylko nakarmić Pociechę, zmienić pieluszkę i zawody w usypianiu Dzieciątka na czas, żeby pobić rekord szybkości z ostatniej nocy. Też to znasz? No to jest nas co najmniej dwie :)

Choróbska. No tak, spotykają każdego, więc dlaczego nasze Dzieci miałyby omijać? No właśnie. Nie wydaje się to takie straszne, dopóki się tego nie doświadczy. Gorączka, płacz przez pół nocy, a czasami całe wieki, a Tobie kończą się pomysły, jak uspokoić Malca, do tego ręce Ci zdrętwiały, oczy pozostają otwarte tylko dlatego, że są w nich zapałki, a wskaźnik poziomu Twoich super mocy niebezpiecznie spada w dół na łeb na szyję. Na dodatek akurat w tym momencie zachciało Ci się tak po prostu popłakać, a wręcz powyć trochę do księżyca. Jakby nie było ku temu lepszego momentu.. Dlaczego? No cóż, powodów bywa aż nadto... ;)

Ból brzuszka... No nie, tego to już w ogóle nie było w planach. Niby słyszałyśmy o kolkach, każdy o nich słyszał. Ale słyszeć- to jedno, a doświadczyć tego u swojego Maleństwa- to drugie. Moja Córeczka nie miała typowej kolki, ale miała problemy z brzuszkiem.. Próbowałam chyba wszystkiego, żeby Jej ulżyć, ale poprawa nastąpiła dopiero wtedy, gdy brzuszek odpowiednio "dojrzał", tak to ujmę z braku lepszego słowa :) czyli po kilku miesiącach. A czułam, jakby to się ciągnęło latami...

Ząbkowanie. Magiczne słowo, które niejedną mamę przyprawia o ból głowy. Mnie także.. I nagle okazuje się, że jest tak, jakby nam ktoś podmienił Maluszka. Nie chce jeść (moja Mała przez to całkowicie przestała jeść mleko), marudzi, płacze.. Do tego biegunka, gorączka.. Po prostu chciałoby się usiąść cichutko w kąciku i przeczekać ten armagedon, Wiadomo, że każda Pociecha inaczej przez to przechodzi, ale ja miło tego czasu nie wspominam...

Humorki. O tak, te to ma każde Dziecko. Ja to nazywam gorszym dniem. I wtedy każdy powód do płaczu czy krzyku jest dla Malca dobry. A Ty w duchu liczysz do dziesięciu już czterdziesty piąty raz tego dnia i robisz wszystko, byle nie uciec z krzykiem :) pocieszę Cię- znam to! :) a przecież nasze Maleństwo zawsze miało być zadowolone i uśmiechnięte, tak nam się zachciało marzyć. Ale porzućmy marzenia, rzeczywistość czeka! :)

I można by tak wymieniać i wymieniać..

Mi też kiedyś wydawało się, że macierzyństwo nie może być tak trudne, jak wszyscy mówią. Też myślałam, że bez większych problemów dam radę, zwłaszcza że inne mamy jakoś to ogarniają. I sądziłam, że jeżeli bycie mamą wyciśnie ze mnie łzy, to będą to jedynie łzy szczęścia :) ale już wiem, że nie jest tak doskonale. Wiem też, że nie zawsze musi być kolorowo i idealnie, żeby było super :)

Mam świadomość, że nie zawsze jest lekko, łatwo i przyjemnie. Ale jedno wam powiem! To wszystko, co jako mamy otrzymujemy w zamian, jest tego warte! :) bo nic lepszego spotkać nas nie może :)


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Fthumbs.dreamstime.com%2Ft%2Frozczarowana-szokujca-kobieta-w-santa-claus-kostiumu-dosta-pustego-prezent-62882079.jpg&imgrefurl=https%3A%2F%2Fpl.dreamstime.com%2Fobrazy-royalty-free-z-prezentem-rozczarowana-kobieta-image27251669&docid=_AHcKmnspX3tuM&tbnid=MRh0oWj0SUdlCM%3A&w=240&h=160&itg=1&bih=638&biw=1366&ved=0ahUKEwiX29y_7onQAhUC0hoKHUn5BwoQMwgmKAkwCQ&iact=mrc&uact=8



wtorek, 1 listopada 2016

Pamiętamy...














Dzisiaj żadna myśl nie jest dla mnie wystarczająco dobra ani wystarczająco ważna, żeby jej się pokłonić. Poza jedną. Myślą o tych, których już nie ma... :( którym, miejmy nadzieję, jest teraz lepiej i którzy na nas czekają, obserwując "z góry", czuwając nad nami, opiekując się, strzegąc...

Takie dni, jak ten, skłaniają do refleksji i zadumy. Ale mi echem w głowie odbija się jedno.. Że chciałabym być na tym świecie tak długo, aby zdążyć wychować swoje Dzieciątko/Dzieciątka, pokazać Im wszystko, co powinny zobaczyć, nauczyć wszystkiego, co powinny umieć.. Nauczyć jak żyć. Nauczyć akceptować siebie. Nauczyć Ich kochać i szanować drugiego człowieka... Chciałabym zdążyć zobaczyć, jak dorastają, jak są szczęśliwe. I chciałabym kiedyś doczekać wnuków, koniecznie ;) żeby wdrapywały się mi i Mężowi na kolana, tak jak to robi teraz moja Córka swoim Dziadkom, rozbrajając Ich tym totalnie :) i żebyśmy z M. dożyli tej naszej starości, może chociaż wtedy będziemy się w końcu widywać każdego dnia... ;)

Czy boję się śmierci? Oczywiście, że tak... Trudno jest mi sobie wyobrazić, żeby było inaczej. Ale nie chcę się nad tym zastanawiać. Chcę wierzyć, że mam jeszcze mnóstwo cennego czasu.. że dużo jeszcze przede mną, dużo dobrego :)



W hołdzie tym, którzy odeszli...



Joanna Kulmowa "W Zaduszki" [fragm.] 

Tu jest pamięć i tutaj świeczka.
Tutaj napis i kwiat pozostanie.
Ale zmarły gdzie indziej mieszka na wieczne odpoczywanie.
Smutek to jest mrok po zmarłych tu,
Ale dla nich są wysokie, jasne światy.
Zapal świeczkę.
Westchnij.
Pacierz zmów.
Odejdź pełen jasności skrzydlatej...



Władysław Broniewski "Zaduszki"

W dniu Zaduszek,
W czas jesieni,
Odwiedzamy bliskich groby,
Zapalamy zasmuceni Małe lampki - znak żałoby.
Światła cmentarz rozjaśniły,
Że aż łuna bije w dali,
Lecz i takie są mogiły,
Gdzie nikt lampki nie zapali.



Jan Twardowski "Żal"

Żal że się za mało kochało
że się myślało o sobie
że się już nie zdążyło 
że było za późno

choćby się teraz pobiegło
w przedpokoju szurało
niosło serce osobne
w telefonie szukało 
słuchem szerszym od słowa

choćby się spokorniało 
głupią minę stroiło 
jak lew na muszce
choćby się chciało ostrzec 
że pogoda niestała 
bo tęcza zbyt czerwona 
a sól zwilgotniała

choćby się chciało pomóc 
własną gębą podmuchać 
w rosół za słony

wszystko już potem za mało 
choćby się łzy wypłakało
nagie niepewne.


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/search?q=dzie%C5%84+wszystkich+%C5%9Bwi%C4%99tych&biw=1366&bih=638&source=lnms&tbm=isch&sa=X&sqi=2&ved=0ahUKEwjJy6yJ7ofQAhWoJJoKHWBXDwUQ_AUIBigB#tbm=isch&q=dzie%C5%84+wszystkich+%C5%9Bwi%C4%99tych+znicz&imgrc=bU9XhYWAo-odoM%3A