wtorek, 19 września 2017

Odpieluchowywanie czas zacząć.




















Zaczęłyśmy z powodzeniem, a to już duży postęp :) jak na czwarty dzień, idzie nam całkiem nieźle.

W końcu Mała zaczęła współpracować, chętnie maszeruje do łazienki, a największą atrakcją jest dla Niej spłukiwanie wody :D

Ważne, że działa. To dopiero początek drogi, to pewne. Ale cieszę się, że zaczęliśmy i jakoś nam to idzie. Jestem z Niej dumna za każdym razem, gdy się uda i z przyjemnością biję brawo, gdy po wszystkim pokazuje mi, że już mogę klaskać, bo zrobiła siku ;)

Niech moc dalej będzie z nami! :)


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Fopbox-content.scaleme.pl%2F87AE19EC%2Fhttps%253A%252F%252Fproducts.allegrostatic.com%252Fpopart-editor%252Fm21843%2F300x300%2Fcentercrop%2Fquality_80&imgrefurl=https%3A%2F%2Fallegro.pl%2Fartykul%2Fodpieluchowywanie-krok-po-kroku-przydatne-akcesoria-59671&docid=5_DmPMElc_qyEM&tbnid=leU9Pb2DATcVbM%3A&vet=10ahUKEwiP5pmv9rDWAhUGYJoKHSbZBAAQMwg4KBIwEg..i&w=300&h=300&bih=659&biw=1366&q=odpieluchowywanie&ved=0ahUKEwiP5pmv9rDWAhUGYJoKHSbZBAAQMwg4KBIwEg&iact=mrc&uact=8#h=300&imgdii=leU9Pb2DATcVbM:&vet=10ahUKEwiP5pmv9rDWAhUGYJoKHSbZBAAQMwg4KBIwEg..i&w=300



piątek, 8 września 2017

Gdy robisz dobrą minę do złej gry.















Ty też znasz to uczucie? Wiesz, jak to jest przyklejać do twarzy najbardziej sztuczny uśmiech z możliwych? Udawać, że nie widzisz, jak coś rozpieprza się w drobny mak, z każdym dniem coraz bardziej?

Na początku Oni także stwarzają pozory, że wszystko jest tak, jak być powinno. I może myślą, że Im się to udaje. A może nawet Tobie się wydaje, że w to wierzysz. Ale nie jesteś już Dzieckiem, o tym zapominają. Nie dasz sobie wcisnąć byle kitu, gadki wymyślonej na poczekaniu. Obserwujesz to, co dzieje się wokół Ciebie. Coraz częściej dochodzisz do wniosku, że z sytuacją idealną ma to niewiele wspólnego. I nie ma znaczenia, czy widujesz Ich często, czy raczej sporadycznie. Rodzina, przyjaciele. Jeśli coś dla Ciebie znaczą, to i Ty to odczuwasz...

Zaczynasz udawać i Ty. Karmisz się nadzieją, że to, co widzisz coraz wyraźniej, wcale nie jest tym, na co wygląda. Myślisz, że może naprawdę robisz wielkie halo z niczego. Skoro mówią, że jest dobrze, to przecież na pewno tak jest. No bo po co mieliby udawać? Tylko po to, żeby inni nie widzieli? Bez sensu przecież..
Widzisz Ich uśmiech, nawet jeśli wymuszony, i Ty także starasz się uśmiechać. Z dnia na dzień jesteś w tym coraz lepszy. Po pewnym czasie tak tym nasiąkasz, że udawany uśmiech stał się dla Ciebie czymś normalnym, stałym elementem Ciebie, jak ubranie, które każdego dnia wkładasz.

Ale nie da się żyć złudzeniami w nieskończoność. A inni nie są w stanie Cię nimi w nieskończoność karmić. Taki układ na dłuższą metę nie ma prawa bytu.

A gdy zdajesz sobie sprawę, że nie dasz już dłużej rady robić dobrej miny do złej gry, czujesz się jeszcze gorzej, niż na początku. Wszystko wraca  z o wiele większą siłą. Jak tsunami co najmniej. I uderza, gdy najmniej się tego spodziewasz, gdy już nie potrafisz dalej udawać.

Dociera do Ciebie, że to, co się rozpada gdzieś wokół Ciebie, Ciebie także dosięgnie. Im bliższe są Ci osoby, które karmiły Cię złudzeniami, tym bardziej Cię to zaboli. Mimo, że domyślałeś się prawdy, widziałeś, że coś złego się dzieje, że coś przed Tobą ukrywają, nie byłeś w stanie się na to wszystko przygotować. Prawda często boli. Boli także rozczarowanie, które czujesz po tym, gdy miałeś nadzieję, że jednak będzie dobrze.

Czy warto udawać, że się czegoś nie dostrzega? Czy warto żyć złudzeniami? Pewnie tak jest łatwiej. Ale czy warto?
Co ma się stać, i tak się stanie. Inną kwestią jest to, czy będziemy umieli pogodzić się z jakże prostą i zarazem brutalną prawdą, że idealny świat istnieje tylko w bajkach. Cała reszta to po prostu życie, w którym los nie rzadko skąpi szczęśliwych zakończeń... Ale i te się zdarzają.

Miejmy nadzieję. Do końca.



Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fb2.pinger.pl%2F255635440322f78db08d5b79c67a65c2%2F1394118_1532017040362516_17866286.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fkarolinasek1112.pinger.pl%2Fp%2F7&docid=SL0t6tAYyAl8RM&tbnid=16oZEZsfCiRegM%3A&vet=10ahUKEwi19tCVzZXWAhUCJ5oKHduDCsIQMwgqKAQwBA..i&w=400&h=260&bih=708&biw=1517&q=robi%C4%87%20dobr%C4%85%20min%C4%99%20do%20z%C5%82ej%20gry&ved=0ahUKEwi19tCVzZXWAhUCJ5oKHduDCsIQMwgqKAQwBA&iact=mrc&uact=8



czwartek, 7 września 2017

Problemów nigdy nie zabraknie. Wystarczy dla każdego. Za to czas ucieka.





















A no właśnie. Zgodnie z tym, co głosi jakże poetycki tytuł dzisiejszego posta, doszliśmy i my do wniosku, że czas odetchnąć. Zwolnić tempo. Zatrzymać się. Oddalić choć na chwilę od problemów, codzienności, czterech ścian mieszkania. Wakacje to zbyt duże słowo, ale weekendowy wyjazd będzie idealnym określeniem.

I choć przydałoby się wybyć chociaż na miesiąc, to jednak trzeba przyznać, że i te kilka dni dobrze nam wszystkim zrobiło. Na przykład Malutka zamierzała wrzucić do Jeziora Solińskiego wszystkie kamienie, jakie miała wokół siebie. Była przy tym bardzo wytrwała i nawet pomocy nie potrzebowała. A największe rozczarowanie było wtedy, kiedy zniecierpliwieni rodzice postanowili Ją stamtąd zabrać... Dalszy ciąg tej historii możecie spróbować sami sobie wyobrazić. Na pocieszenie dostała upragnione frytki (idealni rodzice z nas), więc można uznać, że historia zakończyła się jednak happy end'em :D 

Mimo, że pogoda nie była wymarzona, to trudno było narzekać. Odpoczęliśmy, odetchnęliśmy, a przecież o to nam właśnie chodziło. I choć teraz każdego wieczoru toczymy z Córką batalię o to, żeby spała w swoim łóżeczku, a nie tak, jak było w czasie weekendu- na łóżku z rodzicami, co bardzo przypadło Jej do gustu (i mi niestety też...), to jednak warto było :)

Są sprawy, o których nie chce się rozmawiać. Rozmowy, które miały miejsce, a których nigdy nie chciałoby się odbyć. Problemy, które każdego dnia drzwiami i oknami wlewają się do naszej codzienności. Dylematy, których nie umiemy rozwiązać. Słowa, których nie jesteśmy w stanie cofnąć. Smutek, którego nie potrafimy ukryć. Kryzysy, co do których wydaje nam się, że przez nie nie przebrniemy. Burze, po których nie widzimy perspektyw na pojawienie się tęczy. Łzy, które popłynęły nieproszone. Ludzie, których lepiej byłoby nie poznać. Błędy, których nigdy nie powinno było się popełnić. Kłamstwa, które nigdy nie powinny były stać się słowem. Krzywda, która nigdy nie powinna była zostać wyrządzona. I wszystko to, czego nie wymieniłam, a co każdego dnia jest dla nas kłodą rzucaną przez los pod nogi...

Tego nigdy nie zabraknie. Ale może zabraknąć czasu. Na to, co dobre, ważne i potrzebne...


środa, 6 września 2017

Jak to nie posyłasz Dziecka do przedszkola?!















Od pewnego czasu jestem w szoku spowodowanym tym, jak wielkie zdziwienie, niedowierzanie, a nawet oburzenie wywołuje u ludzi fakt, że nie zamierzam jak na razie posyłać mojego Szkraba do przedszkola.

Kiedy kolejna wszechwiedząca osoba zaczęła mnie uświadamiać, że już najwyższy czas "przestać niańczyć Dziecko" i " zacząć uczyć je samodzielności, wypuszczając spod skrzydeł", zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę taka wyrodna Matka ze mnie? Serio? Tylko dlatego, że korzystając z tego, że mam taką możliwość, chcę jeszcze trochę czasu spędzić ze swoją Córką? A uświadamiana jestem jeszcze częściej odkąd mieszkam w mieście. Przez obcych ludzi, którzy znają mnie jak dotąd tylko z widzenia! Ręce opadają.. Skoro wszystko wiedzą najlepiej, to dlaczego jeszcze nie zostali prezydentem chociażby?! Mam alergię na takich "wiedzących lepiej".

Wydaje mi się, że najlepsze, co mogę Jej dać, to miłość, mnóstwo uwagi i mój czas. Myślicie, że czasami nie mam dość? Niekiedy brakuje mi i sił i cierpliwości. Pewnie, że fajnie byłoby mieć kilka godzin dziennie dla siebie. Ot tak, żeby nie zbzikować :) ale może po prostu nie jestem jeszcze gotowa na dzielenie się Pociechą ze światem? Może taka ze mnie ckliwa Matka? A może uważam, że na siedzenie w "szkole" przyjdzie jeszcze czas? Wszystko po trochu :)

Szanuję wybór innych Mam, dlatego chciałabym również spotkać się z tolerancją w swoim przypadku. Czy tak dużo wymagam? Chyba na czole sobie powinnam napisać powyższy akapit, żeby nie musieć na każdym kroku się tłumaczyć. Albo nie. Następnym razem z premedytacją obrócę się na pięcie i pójdę w swoją stronę. Bo niby czemu mam się tłumaczyć obcym ludziom? Czemu miałabym się tłumaczyć komukolwiek ze swoich wyborów? No właśnie. Nie muszę.

Niech żyje w tym kraju wolność wyboru, której niektórzy i tak nigdy nie będą szanować! :D


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fhelloradom.pl%2Fwp-content%2Fuploads%2F2016%2F09%2Fdziecko_plecak_thp-468.jpeg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fhelloradom.pl%2Fzrobic-dziecko-chce-chodzic-przedszkola%2F&docid=yqNwLILL9CHNZM&tbnid=xNmRwclLb0PyEM%3A&vet=10ahUKEwjI3Oj3w5DWAhWiQZoKHVCnAD8QMwgvKAkwCQ..i&w=800&h=533&bih=708&biw=1517&q=dziecko%20idzie%20do%20przedszkola&ved=0ahUKEwjI3Oj3w5DWAhWiQZoKHVCnAD8QMwgvKAkwCQ&iact=mrc&uact=8



wtorek, 5 września 2017

Ludzie się zmieniają. Szkoda, że najczęściej na gorsze. A może zawsze tacy byli?















Tęskniliście? :) dobra, żartowałam ;) ale musicie przyznać, że dałam Wam odpocząć od tego mojego ględzenia. Takie zasłużone wakacje. Dla mnie, dla Was. Ja starałam się wykorzystać go jak najlepiej, poświęcając maksimum swojego czasu Córeczce, która w międzyczasie skończyła już 2 latka <3 :)

Pierwszy post po długiej, wakacyjnej przerwie, a zarazem kolejny poświęcony ludziom, którzy ciągle udowadniają, że nie zasługują na choćby minutę mojej uwagi.

Czemu więc akurat o tym będę pisać? Trudno jest nazwać ten post miłym "początkiem" po dłuższej przerwie, którą sobie zrobiłam od swojego pisania tutaj o wszystkim i o niczym. Ale to właśnie ten temat zmobilizował mnie w pewien sposób do tego, żeby "powrócić".

Też tak macie, że trafiacie na ludzi, którzy sprawiają, że marnujecie sobie przez nich życie? Jestem prawie przekonana, że tak. Ja doświadczam tego w ostatnim czasie aż nazbyt często. Dość mam obrabiania mi dupy za plecami, wiecznego upatrywania we mnie winy za całe zło tego świata, obrzucania błotem. Dość mam tych wszystkich cholernych kłamstw. Dość mam tego, że te wszystkie rzeczy zaprzątają moje myśli choćby przez jedną pieprzoną minutę.

Mam dość...

Żałuję, że udało wam się spieprzyć mi dzień. Nie pierwszy zresztą. I niestety zapewne nie ostatni. Ale...

Dojrzałam do tego, by zrozumieć, że nie warto się starać dla tych, którzy potrafią gnoić człowieka tylko dlatego, że wydaje im się, że ktoś dał im prawo czucia się lepszym od innych. Gówno prawda! Ten, kto nie szanuje innych, nigdy sam nie zasłuży na szacunek. I jeszcze jedno.. Wydawało mi się, że niewolnictwo już w naszym kraju nie istnieje, ale czasami się waham, czy aby na pewno? Bo skoro nie istnieje, to jakim prawem możemy kogoś uważać za swoją własność i pozbawiać Go własnego prywatnego życia dla swoich potrzeb?

Rozejrzyjcie się, a zobaczycie, jak wielu jest takich ludzi wokół Was. Życzę Wam oczywiście, żebyście ani jednej takiej osoby nie znali. Żebyście mogli teraz szczerze powiedzieć, że tak w ogóle to Wy kompletnie nie wiecie, o czym ja tu teraz marudzę.

Dla mnie miarka już się przebrała. Są w moim życiu ludzie, którym chcę poświęcać swój czas i uwagę. Którzy są warci każdej minuty mojego życia, każdego mojego uśmiechu, każdego spojrzenia, gestu. I tylko Oni się liczą. Nie chcę marnować niczego, co mam, dla tych, którzy na każdym kroku mi pokazują, jak niewiele dla nich znaczę. Jedno mogę wam powiedzieć- wy znaczycie dla mnie dokładnie tyle samo!


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Fthumbs.dreamstime.com%2Ft%2Fprzygn%25C4%2599biona-kobieta-opiera-jej-g%25C5%2582ow%25C4%2599-przeciw-%25C5%259Bcianie-54760271.jpg&imgrefurl=https%3A%2F%2Fpl.dreamstime.com%2Fzdj%25C4%2599cie-stock-przygn%25C4%2599biona-kobieta-opiera-jej-g%25C5%2582ow%25C4%2599-przeciw-%25C5%259Bcianie-image54760438&docid=Ht-llaegik6XpM&tbnid=mkgX97grrvuabM%3A&vet=10ahUKEwikmqGN9o7WAhXFO5oKHegICiQQMwgrKAUwBQ..i&w=240&h=160&itg=1&bih=708&biw=1517&q=przygn%C4%99biona%20kobieta&ved=0ahUKEwikmqGN9o7WAhXFO5oKHegICiQQMwgrKAUwBQ&iact=mrc&uact=8