wtorek, 25 kwietnia 2017

Do samotności nie można się przyzwyczaić.


Ośmielam się tak twierdzić, bo wiem, o czym mówię. Możemy sami siebie oszukiwać, że przyzwyczaić można się do wszystkiego, ale tak nie jest.

Jeszcze kilka lat temu nie przeszłoby mi przez myśl, że na własnej skórze przekonam się, ile jest racji w słowach: "Można być samotnym wśród tłumu." Jak to w ogóle możliwe, żeby być samotnym, jeśli nie koczuje się na bezludnej wyspie? Jeśli każdego dnia na ulicy mija Cię tabun ludzi? Otaczają nas w pracy, sklepie, przychodni i milionie innych miejsc. No właśnie. Jak więc w takim przypadku można mówić o samotności?

Można...

Czasami mam wrażenie, że im bardziej nowoczesna technologia ułatwia nam kontakt z innymi, tym bardziej w realny sposób nas od Nich oddala.

Cieszę się, że ktoś mądry wymyślił telefon, bo dzięki temu mam możliwość każdego dnia usłyszeć głos M., którego niestety nie mogę widzieć codziennie, ale co tydzień lub co dwa... Tak jest od lat, a ja mogę próbować sobie wmawiać, że pogodziłam się z rzeczywistością, ale to nie jest takie proste. A przynajmniej nie dla mnie.

Oczywiście. Codziennie mam przy sobie Córeczkę, więc fizycznie nie jestem sama. Dlaczego więc czuję się samotna? Dlaczego czuję, że ciągle czegoś brakuje? Dlaczego czuję, że mimo wszystkich innych ludzi obecnych w moim życiu, brakuje tej jednej? Bo brakuje... I tego nie zastąpią choćby miliardy innych ludzi.

Łzy? O tej porze? Nie, nie wypada. Idę przekopać zamrażarkę. Całe pudełko lodów powinno mi trochę polepszyć humor :)


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Fwww.mydwoje.pl%2F_img%2F_pictures%2F_mini_lista%2F15016.jpg&imgrefurl=https%3A%2F%2Fwww.mydwoje.pl%2Fporadnik%2Fsamotnosc&docid=nzMH3nrhvZ9ekM&tbnid=HxgBoONQ3jwi1M%3A&vet=10ahUKEwi0j-2K_r_TAhUlD5oKHT-xAsMQMwhqKCgwKA..i&w=270&h=180&bih=638&biw=1366&q=samotno%C5%9B%C4%87&ved=0ahUKEwi0j-2K_r_TAhUlD5oKHT-xAsMQMwhqKCgwKA&iact=mrc&uact=8



środa, 5 kwietnia 2017

Pozytywne myślenie vs. rzeczywistość.















Wiosna, ach to Ty! Wprost nie mogłam się Ciebie już doczekać! Gdzie się podziewałaś przez cały ten czas? Zbyt długo kazałaś na siebie czekać, zbyt długo!

Ale jesteś wreszcie i aż człowiekowi chce się żyć :) jak widzę za oknem słońce i kwitnące drzewa, a na termometrze magiczne 20*C, to czuję, jakby mi ktoś ostatnio podmienił baterie na nowe. Tego nam wszystkim było trzeba po długiej zimie. Czekam, aż Śpioszek wstanie i ruszamy na spacer, bo grzechem byłoby siedzieć w czterech ścianach w taką pogodę :)

Ale żeby nie było tak kolorowo, to przyznaję, że każde pozytywne nastawienie do świata może szlag trafić. Co z tego, że wczoraj w końcu po dwóch tygodniach do domu zawitał Mąż? Co z tego, że spędziliśmy fajnie dzień, między innymi wybierając się na długi spacer we trójkę? Radości było mnóstwo, nasze prywatne Małe Słoneczko wyszalało się co nie miara :)

Co z tego, skoro dziś bańka pękła.. Córka od rana daje do wiwatu, a M. już w południe się "ulotnił" do pracy :/ witaj, codzienności, choć nie zdążyłam jeszcze za Tobą zatęsknić..

I nagle zaczyna się mieć wrażenie, że słońce wcale nie świeci tak jasno, temperatura nie zachwyca, a kwitnące drzewa nie pachną tak, jak jeszcze z samego rana, gdy wszystko wydawało się bardziej przychylne. Bardziej pozytywne...

Ech.. Zatem wypiłam kawę, naskrobałam te moje wypociny i wiecie, co myślę? Myślę, że taką pogodę trzeba wykorzystać tak czy siak :) długi spacer powinien na tyle przewietrzyć mi głowę, żeby wszystkie negatywne pierdoły się z niej ulotniły! :) 2-3 godzinki powinny wystarczyć, jak myślicie? Więcej mogą nie wytrzymać moje nogi (od chodzenia) i pupka Małej (od siedzenia) :D

:)


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=https%3A%2F%2Feventsimg.blob.core.windows.net%2Fbanners%2Fb39005dda5d3a42f0d435bce9d3bc97c&imgrefurl=https%3A%2F%2Fallevents.in%2Fkatowice%2Fwarsztaty-pozytywne-my%25C5%259Alenie-kreuj-swoj%25C4%2584-rzeczywisto%25C5%259A%25C4%2586%2F1561502150792164&docid=b5Wh_E1M_nt8XM&tbnid=a_zdk2EmRX2TNM%3A&vet=10ahUKEwjGsov_rY3TAhWGa5oKHTmtBnwQMwgdKAEwAQ..i&w=1600&h=864&itg=1&bih=638&biw=1366&q=pozytywne%20my%C5%9Blenie%20a%20rzeczywisto%C5%9B%C4%87&ved=0ahUKEwjGsov_rY3TAhWGa5oKHTmtBnwQMwgdKAEwAQ&iact=mrc&uact=8#h=864&imgrc=a_zdk2EmRX2TNM:&vet=10ahUKEwjGsov_rY3TAhWGa5oKHTmtBnwQMwgdKAEwAQ..i&w=1600



poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Równość ról i charakterów w związku.


















Czy coś takiego naprawdę istnieje? Łatwo mówić o równości płci, przecież jest to teraz tak modny temat. Ale co innego równouprawnienie w społeczeństwie, a trochę co innego w związku.

Można próbować dzielić role. Wyznaczyć dla każdej osoby obowiązki. Najbardziej standardowy, choć ulegający ostatnio modyfikacjom podział, jest taki, że mężczyzna jest głową rodziny. Pracuje, zarabia na dom. Kobieta natomiast w tym czasie nie leży i pachnie, ale zajmuje się domem i wychowywaniem Dziecka.

Problem pojawia się wtedy, gdy Pan i Władca po powrocie z pracy oświadcza, że On już się dzisiaj napracował, a teraz czeka na gorący obiad i pilot od telewizora. O piwie nie wspomnę. I co kobieta na to? Ochoczo spełnia zachcianki Męża, słowem nawet nie protestując. Taa jasne, Panowie. Pomarzyliście!

Bo dziś coraz częściej kobieta, bez względu na to, czy pracuje zarobkowo czy nie, ośmiela się oczekiwać od faceta pomocy w domowych obowiązkach i wychowywaniu Dziecka. Oczekuje pomocy i stara się ją wyegzekwować. No bo czemu nie?

Panowie, to już nie są te czasy, kiedy kobieta była od wszystkiego. I choć może trudno Wam w to uwierzyć, my także potrzebujemy choćby niewielkiej pomocy w domu, bo nie jesteśmy robotami. Tak samo, jak Wy, chciałybyśmy mieć chwilę dla siebie, a nie tylko gary i pieluchy!

Wiem, o czym mówię. Mój zacny M., póki mieszkaliśmy z rodzicami, niewiele mi pomagał, bo tłumaczył, że jest Mu głupio, bo nie jest u siebie. Obiecywał, że po przeprowadzce to się zmieni. I wiecie co? Podchodziłam do tego sceptycznie.

Ale nadszedł ten dzień.. Niedziela, dzień po pierwszej nocy w nowym miejscu. I co? Mąż rano wstał i poszedł rosół gotować! Serio! :) Jak się później okazało, tak się rozkręcił, że cały obiad sam zrobił. Byłam dumna, oj byłam! :)

A teraz sobie myślicie: "Ciekawe, na ile Mu tego zapału wystarczy?" albo: "To był pewnie pierwszy i ostatni raz..." Otóż nie. Co prawda rzadko bywa w domu, ale jak już jest z nami, to stara się mnie wyręczać, choćby w jakiejś drobnej kwestii.

Niestety nie mam zadatków na wróżkę, nie wiem więc, jak sprawy będą się miały w przyszłości, ale liczę na pozytyw :D co bym się nie zawiodła... ;)

Taki błahy gest, ale czasami tak wiele znaczy. Potrafi uszczęśliwić bardziej, niż spontanicznie podarowany kwiatek :)

A co do równości charakterów.. Czy facet tylko z tej racji, że jest facetem, zawsze musi mieć rację i Jego zdanie musi być najważniejsze? Nie sądzę. Myślę, że chodzi o partnerstwo, a nie o to, kto jest bardziej, a kto mniej ważny, bo w małżeństwie czegoś takiego nie ma. A raczej nie powinno być..


Zdjęcie dzięki:
https://www.google.pl/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fbi.gazeta.pl%2Fim%2Fdc%2Ff1%2Ff6%2Fz16183772Q%2CRownouprawnienie.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fwww.wysokieobcasy.pl%2Fwysokie-obcasy%2F1%2C96856%2C16183766%2C15_sposob_by_mezczyzni_wspierali_rownouprawnienie.html&docid=Vru5QGULCKODUM&tbnid=0IJJGyjfVaXl4M%3A&vet=10ahUKEwj_r6Hg1fvSAhVKCpoKHXzoA1MQMwg8KBYwFg..i&w=620&h=412&bih=638&biw=1366&q=r%C3%B3wnouprawnienie%20w%20zwi%C4%85zku&ved=0ahUKEwj_r6Hg1fvSAhVKCpoKHXzoA1MQMwg8KBYwFg&iact=mrc&uact=8#h=412&imgrc=0IJJGyjfVaXl4M:&vet=10ahUKEwj_r6Hg1fvSAhVKCpoKHXzoA1MQMwg8KBYwFg..i&w=620