czwartek, 17 marca 2022

Dosyć!

 











Tak, mam dosyć. Bo nie ma takiej czary, która w końcu się nie przeleje. I dlatego mówię STOP.


Dosyć ciągłego bycia niewystarczającą.

Dosyć tego, że muszę być taką, jak ktoś sobie życzy. Dosyć tego, że nie mogę być sobą, bo ludzie wokół prześcigają się w tym, w jaki sposób mi udowodnić, że moje zalety to równocześnie moje słabości. I że dobrym nie "opłaca się" być. Możliwe, że się nie opłaca, ale ja zawsze będę uważać, że warto. Warto próbować.

Mam dość mówienia tylko tego, co ktoś chciałby ode mnie usłyszeć, a nie tego, co naprawdę uważam i w głębi duszy czuję. I nie mam nawet na myśli szczerości do bólu, tylko prawo do wyrażania własnego zdania, nawet gdy jest ono mało "wygodne".

Dość świadomości, jak wielu ludzi miałoby dla mnie dziesiątki "złotych rad" dotyczących tego, co powinnam w sobie zmienić. Nawet gdybym zmieniła wszystko, zgodnie z wytycznymi, to kim bym się stała? Ideałem? Przecież każdy zna oklepane powiedzenie, że ideał nie istnieje. Wiem natomiast, kim na pewno bym nie była. Nie byłabym sobą.

Zawsze znajdzie się ktoś, kto uzna, że jestem "nie taka". Nie taka, czyli właściwie jaka?!

Nie, to nie jest rok pod znakiem przemyśleń. Nie, to nie są przemyślenia na dobranoc. Ani zbiór złotych myśli. Nikomu nie proponowałabym, żeby wypisał to sobie na suficie nad łóżkiem.

To jest po prostu moment, kiedy mam dość poczucia, że robię coś złego, gdy się uśmiecham, gdy cieszę się małymi rzeczami, gdy wstanę prawą nogą choć wszyscy woleliby, żebym wstała lewą. Dość poczucia, że najlepiej byłoby, gdybym padła na kolana i przeprosiła za bycie sobą.

A później zaczyna się... No bo jak można mieć siłę uśmiechać się po nieprzespanej nocy, przy kolejnej chorobie Dzieci, przy troskach i zmartwieniach, które dotykają każdego. Najłatwiej założyć, że nie da się. Albo że to wszystko to teatrzyk, prawda? No to Was rozczaruję- nie muszę udawać, bo robię to dla siebie. Nie dla opinii innych.

Myślicie, że tylko uśmiech kłuje w oczy? Otóż nie. Brak uśmiechu też kłuje. Ile razy słyszałam: "nie no, S., ja to mogę mieć gorszy dzień, ale nie Ty! Przecież Ty zawsze uśmiechnięta, a Optymistka to powinnaś mieć na drugie imię." Szczerze? Nigdy nie słyszałam większej bredni. Nie da się zawsze szczerze uśmiechać, bo życie to nie bajka, i absolutnie każdy ma czasami dość, a ja nie jestem wyjątkiem od reguły.

Czy można być pośrodku? Nie wiem. Czy ja chcę być pośrodku? NIE.

A teraz przeczytaj to jeszcze raz, i pomyśl, czy Ty nie próbujesz być pośrodku. I zadaj sobie pytanie: po co to robisz? Po co próbujesz się rozdrabniać, ulepszać, dopasowywać? Jeśli akceptujesz sam siebie, to inni tym bardziej powinni.

Mówią, że jeszcze nie urodził się taki, który by wszystkim dogodził. I nie urodzi się. Ale czy nas powinno to obchodzić? Czy powinniśmy dążyć do tego, żeby przypodobać się wszystkim? Żeby być takimi, jakimi chcieliby nas widzieć inni?

Czy nie zasługujemy na to, żeby być po prostu sobą, i żeby nas akceptowano razem z naszymi wadami i niedoskonałościami? Zasługujemy. A wszystkim innym zostawmy otwarte drzwi, żeby mogli wyjść, kiedy dotrze do nich, że nie zdołają nas zmienić wg własnego widzimisię.

Zrozumiałam, że szkoda mi na to czasu i energii. Na to, abym siebie i swoje życie dopasowywała do innych.

Idzie wiosna, czas porządków. Może w życiowej "szafie" również przydałoby się zrobić porządki? Pozbyć się tego, co tylko zajmuje miejsce, robiąc przestrzeń na coś nowego, dobrego? Sami zdecydujcie, powodzenia! ;)




Zdjęcie dzięki:

https://www.akumulator.pl/artykuly/stop-zatrzymaj-sie/